Nowy prezydetn Republiki Korei (Korea Południowa) Lee Jae-myung został zaproszony jako gość na szczyt G7. Był to jego debiut w roli prezydenta na arenie międzynarodwej, po objęciu urzędu po przyśpieszonych wyborach 4 czerwca. Te odbyły się po odsunięciu od władzy jego poprzednika, Yoon Suk Yeola, w związku z ogłoszeniem przez niego w grudniu krótkotrwałego stanu wojennego. Lee Jae-myung odbył na marginesie szczytu szereg rozmów, w tym z japońskim premierem Ishibą Shigeru.
To były pierwsze bezpośrednie spotkanie obydwu przywódców. Jak można się spodziewać po wszystkim było wiele okrągłych słów. Prezydent i premier uzgodnili, że będą promować „stabilny rozwój” stosunków między obydwoma państwami. Podczas 30-minutowego spotkania zobowiązali się również do ścisłej współpracy ze swoim wspólnym sojusznikiem, Stanami Zjednoczonymi, w celu powstrzymania ambicji nuklearnych i rakietowych Korei Północnej. I to rodzina Kimów jest chyba najważniejszym czynnikiem, który zmusza Lee Jae-myung do porzucenia tradycyjnej w jego formacji politycznej antyjapońskiej postawy.
Chcąc wykorzystać momentum, które zbliżyło Japonię i Koreę Południową pod rządami Yoona po latach chłodnych stosunków, obaj przywódcy potwierdzili również swoje zaangażowanie w wznowienie „dyplomacji wahadłowej”, w ramach której odwiedzają się nawzajem bez ograniczeń formalnych. Biuro Lee zdawało się również sugerować współpracę w zakresie innych potencjalnych kryzysów poza Półwyspem Koreańskim, informując, że Lee i Ishiba uzgodnili „dalszy rozwój” trójstronnych stosunków z USA „w celu reagowania na różne regionalne kryzysy geopolityczne.” Prezydent Korei Południowej nazwał stosunki z Japonią „nierozerwalnymi,” zauważając, że oba państwa „dzielą ten sam front” i podkreślając potrzebę „współpracy zorientowanej na przyszłość” w obliczu globalnych obaw dotyczących handlu.
„W obliczu rosnących wyzwań w międzynarodowym środowisku handlowym i sprawach globalnych uważam, że bliscy i uzupełniający się partnerzy, tacy jak Republika Korei i Japonia, mogą odnieść ogromne korzyści ze współpracy w wielu obszarach” – powiedział Lee do Ishiby. Oba państwa borykają się z jednostronnymi cłami nałożonymi przez administrację prezydenta USA Donalda Trumpa.
W Tokio nastąpiła chyba ulga, ale myślę, że nadal będą się utrzymywać obawy, że Lee może wycofać się z porozumień zawartych za rządów Yoon, które doprowadziły do ocieplenia stosunków. Jednak Lee, znany w przeszłości ze swoich pozornie twardych poglądów wobec Japonii – w tym z zaciekłego sprzeciwu wobec planu administracji Yoon dotyczącego odszkodowań dla koreańskich robotników zatrudnionych w japońskich fabrykach i kopalniach przed II wojną światową i w jej trakcie – rozwiał te obawy, zobowiązując się do kontynuowania polityki wzmacniania współpracy z Japonią.
W poniedziałkowym przesłaniu wideo skierowanym do uczestników uroczystości w ambasadzie Japonii w Seulu z okazji 60. rocznicy normalizacji stosunków dyplomatycznych Lee nazwał Koreę Południową i Japonię „kluczowymi partnerami.” W trakcie kampanii wyborczej Lee wielokrotnie zaprzeczał, jakoby był antyjapoński, nazywając tę opinię „uprzedzeniem.” Wskazywał też, że przywiązuje dużą wagę do budowania trwałych relacji z Japonią, a po zaprzysiężeniu zadzwonił do Ishiby jako drugiej osoby po rozmowie z Donaldem Trumpem.
Lee miał nadzieję spotkać się z Trumpem, a obydwie strony zamierzały zorganizować trójstronny szczyt z Trumpem przy okazji szczytu G7, ale prezydent USA niespodziewanie powrócił do Waszyngtonu po pierwszym dniu szczytu G7 w związku z narastającymi napięciami na Bliskim Wschodzie. Mimo to siły powietrzne trzech państw przeprowadziły w środę wspólne ćwiczenia wojskowe.
